Illustrowane dzieje piśmiennictwa polskiego

Priekinis viršelis
Druk. i Ksieg. Św. Wojciecha, 1906 - 339 psl.
 

Pagrindiniai terminai ir frazės

Populiarios ištraukos

234 psl. - Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami, Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny, Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami A jak gdyby tu szczęście było — idę smętny. Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica Ani dla 'mojej lutni, ani dla imienia: — Imię moje tak przeszło jako błyskawica I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
234 psl. - Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata? Być sternikiem duchami napełnionej łodzi I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata? Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi; . Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, Aż was, zjadacze chleba — w aniołów przerobi...
42 psl. - Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, I w otchłaniach, iw morzu, na ziemi, na niebie.
123 psl. - Jak się wziął tłuc z tartasem * obrzydły krzykała. Uciekłam tedy do jamy. Bez niego byłabym się z zwierzątkiem poznała, Co kożuszek z ogonkiem ma, tak jak my mamy. Minka jego nie nadęta I choć ma bystre ślepięta, Dziwnie mi się z skromnego wejrzenia podobał.
227 psl. - Widziałem lotne w powietrzu bociany Długim szeregiem. Żem je znał kiedyś na polskim ugorze, Smutno mi, Boże! Żem często dumał nad mogiłą ludzi, Żem prawie nie znał rodzinnego domu, Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi Przy blaskach gromu, Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę, Smutno mi, Boże! Ty będziesz widział moje białe kości W straż nie oddane kolumnowym czołom; Alem jest jako człowiek, co zazdrości Mogił popiołom...
65 psl. - I czołem nisko uderz: jest dla czego czołem Uderzyć, a nie chciej sieść za gościnnym stołem, Aż otrzymasz, co pragniesz; wszystko z czasem płynie: Co ma być jutro, niechaj będzie w tej godzinie. I ty, matko, nie zwłaczaj: czyń, coś umyśliła; Żadna rzecz się nie kończy, gdzie rozmysłów siła.
128 psl. - Już -miesiąc zeszedł, psy się uśpiły, I coś tam klaszcze za borem. Pewnie mnie czeka mój Filon miły, Pod umówionym jaworem. Nie będę sobie warkocz trefiła, Tylko włos zwiążę splątany: Bobym się bardziej jeszcze spóźniła, A mój tam tęskni kochany. Wezmę z koszykiem maliny moje I tę pleciankę różowę: Maliny będziem jedli oboje, Wieniec mu włożę na głowę.
131 psl. - Powiejcie, wiatry od wschodu! Z wami do mojego rodu Poślę skargę, obciążoną Miłością moją skrzywdzoną. Ale on nieubłagany!... 60 Pójdę do matki kochanej, Pójdę choć w jednej koszuli: Ona mię w smutku utuli.
227 psl. - Kazano w kraju niewinnej dziecinie Modlić się za mnie co dzień... a ja przecie Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie, Płynąc po świecie... Więc, że modlitwa dziecka nic nie może, Smutno mi, Boże! Na tęczę blasków, którą tak ogromnie Anieli twoi w niebie rozpostarli, Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie Patrzący — marli.
48 psl. - Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę; Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać, Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać.

Bibliografinė informacija