Dzieje literatury polskiej. (Geschichte der polnischen Literatur. 2. Aufl. Aus dem Russ. übers. von A.G. Bem.)Gebethner u. Wolff, 1885 - 524 psl. |
Kiti leidimai - Peržiūrėti viską
Pagrindiniai terminai ir frazės
Adam Akademia krakowska autor Balladyna całą cały czasu czém części człowiek Dreźnie ducha duchu Dzieje literatury polskiej dzieła epos historyi ideje Jan Śniadecki Jana jednéj jedynie jéj jezuici Juliusz Słowacki Juliusza jużto Klonowicza komedyi Kraków Krasiński Krasińskiego król króla którego któréj ludzi Lwów Masynissa miał Mickiewicza monar mógł myśli nader nakoniec narodu następnie niby niegdyś niema nietylko niż Paryżu pieśni pieśń Piotr Chmielowski pisał poemat poeta poety poezyi Polsce Polska polskiego pośród potém Poznań później prawie prze przeciw przeszłości przytém reformy romantyzm Rosyi Rzeczypospolitej sejmu czteroletniego siebie skiego słowa Słowacki Słowackiego sobą społeczeństwa stał swą swego swéj swych szlachty ści śmierci śród świata talentu teizm téj tém téż tomach uczucia utworów utwory utwór Warszawie według wieku wieszcz wieszcza Wilnie Wilno władzy wszakże wszystkie wydał względem względu XVIII-go został Zygmunta życia życie
Populiarios ištraukos
450 psl. - Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami, Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny, Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami — A jak gdyby tu szczęście było — idę smętny. Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; — Imię moje tak przeszło jako błyskawica I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
290 psl. - A gmin rozumowi bluźni». •Dziewczyna czuje — odpowiadam skromnie — A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko.
307 psl. - Oto są grzechy mojego żywota!... Gotowem umrzeć; czegóż chcecie więcej?... Z urzędu mego chcecie słuchać sprawy?... Patrzcie na tyle zgubionych tysięcy, Na miasta w gruzach, w płomieniach dzierżawy! Słyszycie wicher? pędzi chmury śniegów: Tam marzną waszych ostatki szeregów! Słyszycie? Wyją głodnych psów gromady: One się gryzą o szczątki biesiady! »Ja to sprawiłem! Jakem wielki, dumny, Tyle głów hydry jednym ściąć zamachem, Jak Samson jednem wstrząśnieniem kolumny...
359 psl. - Widzę, że nie jest On tylko robaków Bogiem i tego stworzenia, co pełza. On lubi huczny lot olbrzymich ptaków, A rozhukanych koni On nie kiełza... On — piórem z ognia jest dumnych szyszaków... Wielki czyn często Go ubłaga, nie łza Próżno stracona przed kościoła progiem: Przed nim upadam na twarz — On jest Bogiem!
293 psl. - Podobnie na twe serce, o poeto młody! Namiętność często groźne wzburza niepogody; Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody Ucieka w zapomnienia pogrążyć się toni I nieśmiertelne pieśni za sobą uroni, Z których wieki uplotą ozdobę twych skroni.
324 psl. - Niech ludzie będą dla mnie jak myśli i słowa, Z których, gdy zechcę, pieśni wiąże się budowa,- — Mówią, że Ty tak władasz! Wiesz, żem myśli nie popsuł, mowy nie umorzył; Jeśli mnie nad duszami równą władzę nadasz, Ja bym mój naród jak pieśń żywą stworzył, I większe niźli Ty zrobiłbym dziwo, Zanuciłbym pieśń szczęśliwą!
298 psl. - Jedna tylko iskra jest w człowieku, Raz tylko w młodocianym zapala się wieku. Czasem ją oddech Minerwy roznieci; Wtenczas nad ciemne plemiona Powstaje mędrzec i gwiazda Platona W długie wieki wieków świeci. Iskrę tę jeśli duma rozżarzy w pochodnie, Wtenczas zagrzmi bohater, pnie się do szkarłatu Przez wielkie cnoty i przez większe zbrodnie, I z pastuszego kija robi berło światu, Albo skinieniem oka stare trony wali.
59 psl. - Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, I w otchłaniach, iw morzu, na ziemi, na niebie.
310 psl. - Znali się z sobą niedługo, lecz wiele — I od dni kilku już są przyjaciele. Ich dusze wyższe nad ziemne przeszkody, Jako dwie Alpów spokrewnione skały, Choć je na wieki rozerwał nurt wody: Ledwo szum słyszą swej nieprzyjaciółki, Chyląc ku sobie podniebne wierzchołki.
413 psl. - Mnie od mogiły termopilskiej gotów Odgonić legion umarłych Spartanów; Bo jestem z kraju smutnego Ilotów, Z kraju — gdzie rozpacz nie sypie kurhanów, Z kraju — gdzie zawsze, po dniach nieszczęśliwych, Zostaje smutne pół rycerzy — żywych.