Dzieje literatury w Polsce od pierwiastkowych czasow do XVII wieku, 1 tomas

Priekinis viršelis
Gebethner i Wolff, 1875
 

Pasirinkti puslapiai

Kiti leidimai - Peržiūrėti viską

Pagrindiniai terminai ir frazės

Populiarios ištraukos

310 psl. - Sieniawski, wojewoda bełski, potym ruski; rad by też był widział, 10 co ludzie zacni czynią, ale mu się tego nigdy pozdarzyć nie mogło. Bo był tak fortunny, albo też niefortunny, że powiadał, iż nigdy za żywota jego taka nań potrzeba nie przyszła, aby był powinien korda swego dobyć, chyba w rozwadzaniu.
324 psl. - Żadny tam nie ma na pieczy. Boć i owi z pustą głową, Co je rzkomo posły zową, Więcej też sobie folgują, A to, co jem trzeba, kują. Bo jedni są, co się boją, '50 Drudzy o urzędy stoją.
321 psl. - Pomorty a puzany, co wszytki zagłuszą, Albo skakać od kąta do kąta z Maruszą. Już który kąt zastąpisz, już siedź jako drewno, Bo jako się podniesiesz, odepchną cię pewno. Już jako głuch na drugie musisz palcem kiwać, Bo już tam trudno słusznej rozmowy używać.
296 psl. - O! pomnę, pomnę, z jakim mozołem I dni, i noce dałem na prace! Za nic mi praca! cóż ona znaczy Przed młodocianym moim zapałem? Pomnę, gdy pierwszy trud mój czytałem W sali popisów, w gronie słuchaczy. W cześć Lubrańskiego złożyłem...
311 psl. - Także potćm od arcybiskupa Gamrata dzierżał Kurzelów i Biskupice, a urzędem żadnym ziemskim nigdy się niechciał parać, powiadał, iż w zatrudnionym żywocie dwa co najszlachetniejsze klejnoty ociążone być muszą: wolność a sumienie, które powiadał, iż w zabawionym żywocie nigdy bezpiecznie być nie może.
334 psl. - ... a straszny huf każdemu nieprzyjacielowi bywa, gdzie Polak swe jasne a nie zakryte czoło...
327 psl. - Był tu Pożar?" — Owo lezie, (A Szach już wisi na brzezie), Barzoć mu sie więc chce łowić, A on już trzy dni nie jadł nic. I myśliwiec słabo trąbi: Zać go jedna nędza gnąbi?
327 psl. - Więc tu ze wsi do wsi jadą I przezwali to biesiadą: Anoby lepiej zwać nędzą, Bo sobie szkapy wywędzą. Azać ich więc mała rota Stoi całą noc u płota? Rano pan woła gorzałki, W stajni nie słychać opałki: „Wywiedź konie, czas nam jechać, Ale wżdy źle nie pożegnać.
296 psl. - Żem dla nich cześci oddawał boskie. Iłem tam pracy ze łzami spolił! Iłem wzniósł modłów do Apollina, Aby mię przyjął za swego syna I w swoim chórze śpiewać pozwolił! Skinął - przyzwolił, i lirę wziąłem; On sam mą ręką w struny kolace; O, pomnę, pomnę, z jakim mozołem I dni, i noce dałem za prace!
309 psl. - Lwowa i tam się też nic nie nauczył, bawiąc się miedzy przyjacioły, bo już był podrosły, a był tam dwie lecie. Potym go dał do Krakowa i był rok w bursie Jeruzalem; też mu mało albo nic pomogło, bo już rozumiał, co to jest dobre towarzystwo.

Bibliografinė informacija