Historya literatury polskiéj w zarysach, 4 tomasNakładem Gustawa Sennewalda, 1861 |
Kiti leidimai - Peržiūrėti viską
Historya literatury polskiéj w zarysach, 1–4 tomai Kazimierz Władysław Wójcicki Visos knygos peržiūra - 1859 |
Historya literatury polskiéj w zarysach– K. Wł. Wójcickiego, 4 tomas Kazimierz Wladyslaw Wójcicki Visos knygos peržiūra - 1861 |
Historya literatury polskiéj w zarysach, 4 tomas Kazimierz Władysław Wójcicki Visos knygos peržiūra - 1861 |
Pagrindiniai terminai ir frazės
aktach albo ataman Augusta BEBRAIM Boga Boże Bóg całą cały chciał choć cię coraz coś cóż czajki czém człowiek długo dotąd dramat dumki duszy dzie dzieci dziejów dzieło dzień dzik dziś głos hetman historyi imie Ines de Castro jakby jednéj jednę jéj Jestto każdy komedya kozacy kozak król książę któ kwiat Lami leśniczy Literatura ludu ludzi Lwów łzy matka matki méj miał mię miłość mój myśl myśli naszéj nią niebo Niech niej niema niemi nietylko oczerety oczy ogłosił pana Panie piersi pierś pieśni pieśń plemie poety poezyi poezyj potém powieści powieść Poznań prze Racibor ręce rzekł serca serce sercu siebie słońce sobą starosta step swéj szatan szlachta śród świat Tatarzy téj tém teraz téż tobie tomy tragedya twoje twój wiatr wielki wierszem wieszcz więcej Wilno wszy wszystkie Wtém wydał Zaporoża zawsze ZEFORA ziemi zpod ztąd życia życie
Populiarios ištraukos
65 psl. - Jak łódź wesoła, gdy uciekłszy z ziemi Znowu po modrym zwija się krysztale, I pierś morza objąwszy wiosły lubieżnemi Szyją łabędzią buja ponad fale: Tak Arab, kiedy rumaka z opoki Na obszar pustyni strąca, Gdy kopyta utoną w piaszczyste potoki Z głuchym szumem, jak w nurtach wody stal gorąca.
32 psl. - Przy nim młoda niewiasta — czemuż, kiedy młoda, Tak zamglonym promieniem świeci jej uroda? Ni ją ubiór udatny, ni ją stroją kwiaty, Czarne oczy spuszczone i żałobne szaty: A w twarzy smutek, czoło co schyla w cichości, Którego całym blaskiem — uśmiech cierpliwości!
15 psl. - Do konika polnego: Skądże to, wiejski śpiewaku, " Pod mym oknem twoje głosy? Jakże cię, miły żebraku, Aż tu zapędziły losy? Wysieczono twoje łany, Gdzieś swobodnie pieśni nucił; Aż do miasta zabłąkany, Jakżeś mię bardzo zasmucił! Nie tobie, śpiewaku polny, Miejskie przystało schronienie; Ciche gaje, umysł wolny Natchnie tylko lube pienie. I mnie dzisiaj miasto więzi, Com lubił wiejskie zacisze; Zawieszoną na gałęzi Wiatr moją fletnią kołysze.
103 psl. - Święć się, święć się wieku młody, Śnie na kwiatach, śnie mój złoty, Ideale wiary, cnoty, I miłości, i swobody.
228 psl. - Poniosło mi go czarnych dwóch grabarzy. I lepiej mu tam przy siostrach i bracie. Od tego zgonu i od tej boleści. Naznaczono mi nowych dni czterdzieści. Pod kręgiem słońca jako krew czerwonym. I pod namiotem tym zapowietrzonym. Żyliśmy, słowa nie mówiąc do siebie. I śmierć przed samą śmiercią udawali: Myśląc, że Boga oszukamy w niebie. Że się ten bałwan zarazy przewali. — Powrócił! — Anioł powrócił morderca! 310 Już omdlałego na boleści świeże, Już mówiącego:...
71 psl. - Po śnieżystej zamieci do wsi zbrojny mąż leci, A pod burką wielkiego coś chowa. „Ej, to kubeł, w tym kuble nowogrodzkie są ruble?" — „Nie, mój ojcze, to Łaszka synowa.
75 psl. - Zdarto żagle, ster prysnął, ryk wód, szum zawiei, Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki, Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki, Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei. Wicher z tryumfem zawył; a na mokre góry, Wznoszące się piętrami z morskiego odmętu, Wstąpił geniusz śmierci i szedł do okrętu, Jak żołnierz, szturmujący w połamane mury.
73 psl. - Tu Laura, patrząc z chlubą na cień swej urody, Lubiła włos zaplatać i zakwiecać skronie, Tu obraz jej malowny w srebrnej fali łonie Łzami nieraz mąciłem, zapaleniec młody. Niemnie, domowa rzeko! gdzież są tamte zdroje, A z nimi tyle szczęścia, nadziei tak wiele?
41 psl. - Nieraz w zmysłów zamknięciu, nad tą dużą księgą Zniżona całem czuciem przed Stwórcy potęgą, Gdym chciała ciebie stłumić modlitwy pociechą — Zaraz mi brzmiało jakby twego żalu echo! To może Pan Bóg skarze tak żywe kochanie, I tatarska ci strzała w serce się dostanie. Widzisz ten jasny promień? co z liści osnowy Ciągnie swój drżący połysk między nasze głowy? Ten promień żywi, zdobi, każdego weseli: Czemuż, gdyśmy złączeni, on jeszcze nas dzieli?